poniedziałek, 20 maja 2013

After party.

Cześć !
Ja także już po majówce, przesunięta nieco od tej "przyjętej" właśnie i głównie z tego powodu. Przed wakacjami chciałem ( a właściwie to chcieliśmy) uniknąć zgiełku, smrodu ognisk i grilla oraz niemożebnych korków na trasie z i do Warszawy. Gdzie? no to chyba oczywiste...na Mazurach.
 No właśnie, nieźle co ?
Nieco rozciągnąłem ponton po zimowym leżakowaniu i :
Udało się obudzić płocie, kilka pazernych okoni oraz odwiedziłem okoliczne łowisko karpi, komercyjne. Okonie pazerne gdyż wszystkie (w czym jeden spory bo aż 29cm) wyjęte na wymuszoną sztuczną przynętę...goniły za kukurydzą, którą chciałem wymienić po pewnym czasie zastoju bądź spapranym przeze mnie zacięciu ;)
Co dalej...w zasadzie to pierwszy raz od baaardzo długiego czasu odwiedziłem jeziora w maju. Może z wiekiem coraz częściej zwracam uwagę na naturę, nie wiem. Jak nigdy tym razem zobaczyłem 6(słownie SZEŚĆ) saren na raz w odległości nie większej jak 50 metrów...gdy mnie spostrzegły widziałem już tylko 6(słownie SZEŚĆ) białych podskakujących kuprów oddalających się ode mnie w stronę lasu . No nie spostrzegły, oszukałem, usłyszały...bo wydarłem się wołając żonę ;)
Innego dnia, wczesnym wieczorem żegnając słońce staliśmy na skraju naszej ziemi, tuż za pasem choin  co? kolejna niespodzianka w jeszcze mniejszej odległości minął nas nieśpiesznie Jeleń !  Już nieco mniej zgrabny w ruchu ale też piękny ! Dzień kolejny, z Rybna udajemy się do Dąbrówna i tuż obok na polnej drodze gonią się dwa zające ! Szaraków nie widziałem nigdy w parze ..aż do teraz. Innego dnia siedząc nad wodą strasznie dokuczały nam wróble, ale strasznie...tuż za nami rosły krzaki i ptaszki ostro ze sobą rozmawiały..to wstawały stadkiem, to znów wracały..po pewnym czasie zmieniły ton, póżniej zamilkły i co widzę tak na oko to 1,5 metra rozpiętości skrzydeł nie wyżej jak 100 metrów, ptaszysko. Zakręcił kilka kółek,  zniżył lot i spod tych monstrualnych skrzydeł wysunęło się podwozie, para potężnych ud z rozsuniętymi na końcu pazurami.
Jesli z odległości 20-30 metrów widziałem że wielkie ...to z bliska ...nawet nie chcę sobie wyobrazić jakie wrażenie robią, uderzyły w wodę. Widać było że coś się wije w tym uścisku, ciężko trzepotał skrzydłami przy starcie...chwilą jakby prawie stawał. Po chwili złapał wiatr w żagle i już dostojniej lotem szybowca wleciał w wyższe drzewa pobliskiego lasu. Ornitologiem nie jestem, jednak na bank widziałem Orła, wielki i nie tak "szprytny" jak jastrząb, którego także  razem na wyjeździe spotkaliśmy. Nie było to już tak spektakularne jak u poprzednika, jednak przeleciał dość nisko nad naszymi głowami, zniżył lot nad przeciwległym brzegiem...jednak zrezygnował z ataku i zniknął za pobliskim lasem. Dalej, zyskaliśmy nowe zwierzątko...półdziki kot. Ludzi się nie boi ale śpi na dworze, gania chrząszcze - jednak tym chwalił się przez pierwsze dwa dni. Później był tuczony jak świnia ,do końca naszego wyjazdu, dobrami spożywczymi, mięsnymi
i nie w głowie mu było trzebić robactwo w trawie...W każdym bądź razie, z głodu nie zginie umie polować, widziałem, a i okazał się być charakterny, wpadł pożegnać się z Warszawiakami...w krzakach podczas zamykania bramy przed odjazdem miałknął kilka razy, popatrzył i poleciał nazad w krzaczory. Ostatni dziki zwierz, który nas zaskoczył - tym razem niemile - to Jeż, na środku drogi..ledwo go omineliśmy. Uff....to tylko po pare chwil a tyle pisania, jednak musiałem. W życiu nie widziałem tylu zwierząt, dzikich w kilka dni. Wyjazd się udał, w skrócie ;)

Ok to teraz już o modelach.
Jak wcześniej zapowiadałem zapigmentowałem to i owo..jedno grubiej inne lżej.
Auto :











25tka wczesna:






25tka późna:




przyczepka:


Tyle zdołałem zrobić ostatnim czasem, teraz nadszedł czas pracy nad podstawką.
Do następnego.
RJ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonymous comments will not be published, I like know who I'm writing to./Anonimowe komentarze nie będą publikowane, lubię wiedzieć z kim rozmawiam :)